sobota, 23 listopada 2013

Sałatka z tuńczyka - w 3 krokach! ;)

Dobry wieczór!

W końcu, bo po prawie tygodniowej nieobecności, udało mi się spokojnie usiąść przed komputerem a jeszcze przed tym zrobić coś szybkiego i smacznego, czyli moją uniwersalną sałatkę z tuńczka. Jak to zwykle u mnie - ma tylko kilka składników i jest mega prosta, bo oprócz pieczenia słodkości, siedzenie w kuchni to nie moja rzecz ;) Jednak tego jeszcze nie było - sałatka w 3 krokach! ;)


Przepis na sałatkę z tuńczyka:

- puszka tuńczka w sosie własnym 
- 2 jajka 
- 1/3 puszki kukurydzy
- świeży ogórek (opcjonalnie)
- 3 łyżki majonezu 
- sól i pieprz




1. Jajka gotujemy na twardo, następnie obieramy i kroimy w kostkę.
2. Gdy jajka przestygną dodajemy do nich całą puszkę tuńczyka, kukurydzę (ogórka) i majonez


3. Przyprawiamy wedle uznania i albo wcinamy od razu albo zostawiamy na 30 minut w lodówce, żeby się "przegryzło" ;)




Chciałabym Was również zapytać czy macie ochotę na dwa posty w stylu DIY, czyli zrób to sam, które może będą inspiracją na prezenty Mikołajkowe?! :) Dajcie znać w komentarzach! 

niedziela, 17 listopada 2013

Tagliatelle/penne z pesto!

Dzisiaj zapraszam po przepis na ekspresowy i tani obiadek! Skusił mnie tydzień włoski  i naprawdę nie żałuje! Jedno małe cudo w zasadzie zrobi za Was obiad. Przechodzę do rzeczy!


Moje małe cudo to pesto z bazylią i serem Grana Padano włoskiej firmy Nonna Mia:

Pojemność 90g, cena: 2.99zł!



Przepis na makaron z pesto (4 porcje):

350g fileta z piersi kurczaka
1 paczka makaronu
1 pesto Nonna Mia
kilka listków suszonej mięty
sól, pieprz

1. Kurczaka myjemy, kroimy i przyprawiamy miętą, solą i pieprzem.
2. Podsmażamy na pataleni na złocisty kolor.
3. W tym czasie gotujemy makaron, kiedy będzie gotowy odcedzamy go...
4. ...i wkładamy jeszcze raz do garnka.
5. Dodajemy kurczaka i pesto. Wszystko mieszamy energicznie, żeby smaki dobrze się połączyły... i już! :)



Przepis jest wręcz banalny, wiem! Ale to na prawdę fajny pomysł na smaczny obiad (można go również uzupełnić o lampkę wina i nada się także na romantyczną kolację!)

Dodatkowo wręcz stworzony dla studenta czyli szybki, tani, pożywny i smaczny.


Miłego dnia! :)

piątek, 15 listopada 2013

Ciasto oreo - Royal

Dzień dobry! :) :) :)
Niestety pogoda robi się coraz bardziej przygnębiająca, więc postanowiłam jakoś temu zaradzić i zapobiec przekładania się tej aury na humory w moim otoczeniu. Dlatego dzisiaj zapraszam na moje "wspomnienie lata", czyli już dawno obiecane ciasto Oreo z gotowej mieszanki, którą kupiłam w Hiszpanii. Zrobiłam mały reaserch i odkryłam, że mieszankę taką możecie kupić np. TUTAJ! Dużym wyzwaniem było dla mnie przetłumaczenie przepisu, bo ani z niemieckim ani z hiszpańskim nie jest mi po drodze, dlatego też dziękuję za pomoc :)



Przepis na ciasto oreo: 


Magiczna mieszanka na spód ciasta 
Magiczna mieszanka na górę ciasta  
Magiczna mieszanka na masę
Szklanka mleka 
25g masła 






1. W rondelku rozpuszczmy 25g masła.


2. Do masła przekładamy zawartość magicznej mieszanki na spód ciasta i dokładnie mieszamy.



3. Powstałą masą wypełniamy dołączoną foremkę.



4. Magiczną mieszankę na masę łączymy ze szklanką mleka i miksujemy zaczynając od niskich obrotów przechodzą do największych przez 2-3 minuty. 



5. Gotową masę rozprowadzamy na wcześniej przygotowanym spodzie i wyrównujemy łyżką.



6. Teraz przechodzimy do ostatniej części: magiczną mieszankę na górę ciasta równomiernie rozsypujemy na masie i wstawiamy ciasto do lodówki przynajmniej na godzinę. 



7. Gotowe! :) 




wtorek, 12 listopada 2013

Świąteczne zakupy cz.1!

Hej!
Dzisiaj zapraszam Was na post zakupowy, trochę nawet świąteczny. ;) Nie lubię niczego odkładać na ostatnią chwilę dlatego też już teraz rozglądam się zarówno za prezentami pod choinkę jak i produktami, które będą mi potrzebne do pieczenia na święta. Zapraszam na przegląd mini zakupów ;)

Większość z tych rzeczy kupiłam w Lidlu za sprawą ich aktualnej promocji "gwiazdkowa cukiernia". Niestety żeby trafić tam na wszystko z oferty, co mnie interesuje, prawdopodobnie musiałabym stać pod sklepem od 6 :D ale trzeba się cieszyć z tego co jest ;)


Laski wanilii - skusiłam się na kilka opakowań, bo cena była bardzo przystępna a jednak ciasta smakują o wiele lepiej kiedy używamy tego produktu. :) 


 Laski cynamonu - używam ich nie tylko w kuchni, ale również jako dekoracje :)

Klasyka Dr.Oetkera, czyli białe i czarne gwiazdki czekoladowe :)

 Mix prosto z Niemiec - to opłatki w kształcie śnieżynek i choinek - myślę, że super nadadzą się do świątecznych muffinek! 

I jeszcze jeden zestaw do zdobień: 2 posypki, opłatki śniezynki i pisak :)
(niestety nie udało mi się dorwać zestawu choinkowego, ale muszę się z tym pogodzić) 

 Na koniec Królowa świątecznych wypieków czyli przyprawa korzenna, wystarczy że zerkam na opakowanie i już czuję zapach świąt! :) 

Myślę, że jeszcze przynajmniej jeden taki zbiór Wam pokażę, bo mam w planie kilka ciekawostek a póki co jeśli coś wpadło Wam w oko, to polecam biec do Lidla zanim wszystko wykupią :D 


p.s. post nie jest sponsorowany! 

piątek, 8 listopada 2013

Mini kopce kreta, czyli muffinki. :)

Hej!

Już prawie dłuugi weekend! Nareszcie! Niestety pogoda nie zapowiada się zbyt pięknie dlatego przygotowałam dla Was pyszny i szybki sposób na muffinki inne niż zwykle. Ostatnio w prezencie dostałam taką nowość z dr.Oetkera...


 ...i od razu postanowiłam ją przetestować! Chcecie zobaczyć efekty? Zapraszam na:

Przepis na muffinki kopiece kreta! 

- Gotową mieszankę na babeczki kopce kreta
   (lub zwykły przepis na muffinki, który znajdziecie TUTAJ
    + 2 łyżki kakao i ulubiony owoc)

- 1 jajko 
- 8 łyżek oleju 
- 250 ml śmietanki 30% 
- 2 banany 



1. Mieszankę na ciasto wsypujemy do miski, dodajemy jajko, olej i 4 łyżki śmietany 30%, następnie miksujemy wszystkie składniki na gładką masę.


2. Tak przygotowane ciasto rozkładamy do papilotek (około 1 łyżki na sztukę). Pieczemy przez 15 - 20 minut w temperaturze 175*C


Po upieczeniu babeczki muszą ostygnąć zanim przejdziemy do dalszych kroków!!! :) 

3. Kiedy babeczki wystygną musimy je wydrążyć. Najlepiej zrobić to łyżeczką - na opakowaniu napisane jest: " Wydrąż pośrodku do wysokości ok. 1.5 cm pozostawiając na brzegach ok. 0.5 cm" jak dla mnie za dużo cyfr - robimy to na oko zostawiając trochę krawędzi babeczki i nie przbijając jej spodu :)



4. Pozostałe okruchy przekładamy do miski i drobno kruszymy.


5. Banany kroimy w drobną kostkę, skrapiamy odrobiną cytryny i wypełniamy nimi wydrążone babeczki.


6. Czas na masę: schodzoną śmietanką wlewamy do miski i miksując stopniowo dodajemy do niej "mieszankę na masę". Całość ubijamy aż do uzyskania jednolitej, zbitej konsystencji. :)


7. Do powstałej masy dodajemy płatki czekoladowe i wszystko delikatnie mieszamy łyżką (zapomniałam zrobić foty ;) )

8. Masę wykładamy na babeczki, formując ją w kształcie kopca ;) (ja robiłam to łyżką i palcem, bo inaczej nie sposób tego okiełznać!)


9. Już prawie dotarliśmy do końca! Teraz nasze babeczki posypujemy okruszkami.



10. Możemy się zajadać i częstować gości! Kto wpada?




czwartek, 7 listopada 2013

Zupa dyniowa :)

Hej!

Rozgrzewająca, aromatyczna, kremowa, pyszna... - z czym się to Wam kojarzy? Prawdopodobnie z zupą, ale gdy do przymiotników dodałabym "w kolorze pomarańczowym" to byłoby łatwiej zgadnąć, że chodzi o zupę dyniową! Smak można różnicować w zależności od gustu manipulując dodatkami a ja zapraszam na wydanie na ostro :)

Przepis na zupę dyniową

ok. 1kg obranej, oczyszczonej i pokrojonej w kostkę dyni
1 jabłko deserowe
1 mała cebula
1 mała papryka
2 litry bulionu
przyprawy wedle uznania: imbir, kurkuma, papryka ostra i słodka, sól, pieprz
bułka wieloziarnista lub migdały lub orzechy
śmietana 12%

Na rozgrzaną patelnie wrzucamy pokrojoną cebulę, kiedy się zeszkli dokładamy pokrojone w kostkę (obrane ze skórki) jabłko, dynię i paprykę - tak smażyć około 10 minut co chwilę mieszając.
W tym samym czasie podgrzewamy w garnku bulion  a następnie dodajemy do niego zawartość patelni. Wszystko przyprawiamy wedle uznania i gotujemy na wolnym ogniu jeszcze około 10 minut, do momentu aż dynia będzie miękka. Zostawiamy do przestygnięcia i miksujemy na gładkie puree. U mnie wersja mniej kremowa, dodałam troszkę więcej bulionu, ponieważ taką zupę dyniową lubię najbardziej. :)

Podajemy z grzankami z bułki wieloziarnistej lub z orzechami/migdałami oraz śmietaną.




Przepraszam za jakość zdjęć (niestety pogoda nie sprzyja) :(

A Wy co najbardziej lubicie jeść na obiad w listopadowe dni? Dania rozgrzewające czy bardziej "wspomnienia lata"? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Pozdrawiam! :)

wtorek, 5 listopada 2013

W wolnej chwili : gra time's up :)

Hej!

Dziasiaj post o lenistwie w ramach moich wagarów z ostatniego wykładu, ale ciii! (chociaż kto to słyszał, żeby kończyć o 20!!!). Jednak pomijając te szczegóły, chciałabym pokazać Wam mój najnowszy nabytek grę Time's up. Jeśli odwiedzacie mojego bloga to pewnie wiecie, że w wolnym czasie lubię takie gry znacznie bardziej od komputerowych (chybę, że zrobię wyjątek dla Simsów ;) ). Ale do rzeczy!
Chciałabym przedstawić Wam grę TIME'S UP! 




Zawartość pudełka

Opis z pudełka:





W rzeczywistości jest to bardzo fajna gra zarówno na wieczór ze znajomi jaki i po lekkim zmodyfikowaniu zasad choćby dla dwójki osób - wtedy gramy przeciwko sobie :) Można poćwiczyć pamięć, refleks, słownictwo, robić fajne skojarzenia no i nieźle się uśmiać. Celem gry jest odgadnięcie tożsamości jak nawiększej liczby postaci z kart w ciągu 30-sekund. Wygrywa drużyna, która w przeciągu trzech rund zdobędzie najwięcej punków. :) Ze strony producenta mamy takie fajne przykłady:

Runda 1 (w której opisujemy nasze hasło na wszystkie możliwe sposoby):
- Dziewczyny to ćwiczą, takie ćwiczenia rozciągające... To imie jest takie podobne
- ?? Pilates??
- Nie, inne...
- Nie wiem, poddaję się.
- Joga... no "Yoda" tu jest napisane, nie wiem kto to...

Runda 2: (w której używamy jednego tylko słowa i już po nim nasz partner musi odgadnąć o co chodzi. UWAGA! W drugiej rundzie wykorzystywane są te same karty, co w pierwszej, ponownie rozdawane, więc trafią nam się karty, które mieli przeciwnicy. Musimy uważnie słuchać, jakie hasła odgadują, nie ma przerwy "na herbatę".)
- Joga?
- Yoda!

Runda 3: (W której nie wolno Ci odezwać się słowem i hasło możesz tylko pokazywać, jak w klasycznych Kalamburach. Liczy się pierwsze słowo, które powie odgadująca osoba.)
*Pokazuje kolejne ćwiczenia gimnastyczne*
- yyy... ten... pilates..?
- Ech, ty. Yoda, no!

Przykładowe postaci - żółte (teoretycznie) wersja łatwiejsza, niebieskie trudniejsza. 

Wesoła gra, nieskompilkowana, dla relaksu. Polecam serdecznie! A póki co idę się kurować bo czuję, że przeziębienie nie daje za wygraną, ale ja też nie i tak łatwo się nie poddam. 

Miłego popołudnia!! :)