Dobry wieczór!
W końcu, bo po prawie tygodniowej nieobecności, udało mi się spokojnie usiąść przed komputerem a jeszcze przed tym zrobić coś szybkiego i smacznego, czyli moją uniwersalną sałatkę z tuńczka. Jak to zwykle u mnie - ma tylko kilka składników i jest mega prosta, bo oprócz pieczenia słodkości, siedzenie w kuchni to nie moja rzecz ;) Jednak tego jeszcze nie było - sałatka w 3 krokach! ;)
Przepis na sałatkę z tuńczyka:
- puszka tuńczka w sosie własnym
- 2 jajka
- 1/3 puszki kukurydzy
- świeży ogórek (opcjonalnie)
- 3 łyżki majonezu
- sól i pieprz
1. Jajka gotujemy na twardo, następnie obieramy i kroimy w kostkę.
2. Gdy jajka przestygną dodajemy do nich całą puszkę tuńczyka, kukurydzę (ogórka) i majonez
3. Przyprawiamy wedle uznania i albo wcinamy od razu albo zostawiamy na 30 minut w lodówce, żeby się "przegryzło" ;)
Chciałabym Was również zapytać czy macie ochotę na dwa posty w stylu DIY, czyli zrób to sam, które może będą inspiracją na prezenty Mikołajkowe?! :) Dajcie znać w komentarzach!
Mój blog, to miejsce, w którym będę mogła dzielić się tym co lubię,
co sprawia mi przyjemność i daje radość. Trochę przemyśleń, wrażeń, opinii.
Podręczny, publiczny notes. Przede wszystkim o pieczeniu i gotowaniu,
ale również o książkach, modzie i kosmetykach.
Po babsku z nutą optymizmu, melancholii i refleksji!
sobota, 23 listopada 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Tagliatelle/penne z pesto!
Dzisiaj zapraszam po przepis na ekspresowy i tani obiadek! Skusił mnie tydzień włoski i naprawdę nie żałuje! Jedno małe cudo w zasadzie zrobi za Was obiad. Przechodzę do rzeczy!
Moje małe cudo to pesto z bazylią i serem Grana Padano włoskiej firmy Nonna Mia:
Przepis na makaron z pesto (4 porcje):
350g fileta z piersi kurczaka
1 paczka makaronu
1 pesto Nonna Mia
kilka listków suszonej mięty
sól, pieprz
1. Kurczaka myjemy, kroimy i przyprawiamy miętą, solą i pieprzem.
2. Podsmażamy na pataleni na złocisty kolor.
3. W tym czasie gotujemy makaron, kiedy będzie gotowy odcedzamy go...
4. ...i wkładamy jeszcze raz do garnka.
5. Dodajemy kurczaka i pesto. Wszystko mieszamy energicznie, żeby smaki dobrze się połączyły... i już! :)
Przepis jest wręcz banalny, wiem! Ale to na prawdę fajny pomysł na smaczny obiad (można go również uzupełnić o lampkę wina i nada się także na romantyczną kolację!)
Dodatkowo wręcz stworzony dla studenta czyli szybki, tani, pożywny i smaczny.
Miłego dnia! :)
Moje małe cudo to pesto z bazylią i serem Grana Padano włoskiej firmy Nonna Mia:
Przepis na makaron z pesto (4 porcje):
350g fileta z piersi kurczaka
1 paczka makaronu
1 pesto Nonna Mia
kilka listków suszonej mięty
sól, pieprz
1. Kurczaka myjemy, kroimy i przyprawiamy miętą, solą i pieprzem.
2. Podsmażamy na pataleni na złocisty kolor.
3. W tym czasie gotujemy makaron, kiedy będzie gotowy odcedzamy go...
4. ...i wkładamy jeszcze raz do garnka.
5. Dodajemy kurczaka i pesto. Wszystko mieszamy energicznie, żeby smaki dobrze się połączyły... i już! :)
Przepis jest wręcz banalny, wiem! Ale to na prawdę fajny pomysł na smaczny obiad (można go również uzupełnić o lampkę wina i nada się także na romantyczną kolację!)
Dodatkowo wręcz stworzony dla studenta czyli szybki, tani, pożywny i smaczny.
Miłego dnia! :)
piątek, 15 listopada 2013
Ciasto oreo - Royal
Dzień dobry! :) :) :)
Niestety pogoda robi się coraz bardziej przygnębiająca, więc postanowiłam jakoś temu zaradzić i zapobiec przekładania się tej aury na humory w moim otoczeniu. Dlatego dzisiaj zapraszam na moje "wspomnienie lata", czyli już dawno obiecane ciasto Oreo z gotowej mieszanki, którą kupiłam w Hiszpanii. Zrobiłam mały reaserch i odkryłam, że mieszankę taką możecie kupić np. TUTAJ! Dużym wyzwaniem było dla mnie przetłumaczenie przepisu, bo ani z niemieckim ani z hiszpańskim nie jest mi po drodze, dlatego też dziękuję za pomoc :)
Przepis na ciasto oreo:
Magiczna mieszanka na spód ciasta
Magiczna mieszanka na górę ciasta
Magiczna mieszanka na masę
1. W rondelku rozpuszczmy 25g masła.
Niestety pogoda robi się coraz bardziej przygnębiająca, więc postanowiłam jakoś temu zaradzić i zapobiec przekładania się tej aury na humory w moim otoczeniu. Dlatego dzisiaj zapraszam na moje "wspomnienie lata", czyli już dawno obiecane ciasto Oreo z gotowej mieszanki, którą kupiłam w Hiszpanii. Zrobiłam mały reaserch i odkryłam, że mieszankę taką możecie kupić np. TUTAJ! Dużym wyzwaniem było dla mnie przetłumaczenie przepisu, bo ani z niemieckim ani z hiszpańskim nie jest mi po drodze, dlatego też dziękuję za pomoc :)
Przepis na ciasto oreo:
Magiczna mieszanka na spód ciasta
Magiczna mieszanka na górę ciasta
Magiczna mieszanka na masę
Szklanka mleka
25g masła
1. W rondelku rozpuszczmy 25g masła.
2. Do masła przekładamy zawartość magicznej mieszanki na spód ciasta i dokładnie mieszamy.
3. Powstałą masą wypełniamy dołączoną foremkę.
4. Magiczną mieszankę na masę łączymy ze szklanką mleka i miksujemy zaczynając od niskich obrotów przechodzą do największych przez 2-3 minuty.
5. Gotową masę rozprowadzamy na wcześniej przygotowanym spodzie i wyrównujemy łyżką.
6. Teraz przechodzimy do ostatniej części: magiczną mieszankę na górę ciasta równomiernie rozsypujemy na masie i wstawiamy ciasto do lodówki przynajmniej na godzinę.
7. Gotowe! :)
wtorek, 12 listopada 2013
Świąteczne zakupy cz.1!
Hej!
Dzisiaj zapraszam Was na post zakupowy, trochę nawet świąteczny. ;) Nie lubię niczego odkładać na ostatnią chwilę dlatego też już teraz rozglądam się zarówno za prezentami pod choinkę jak i produktami, które będą mi potrzebne do pieczenia na święta. Zapraszam na przegląd mini zakupów ;)
Większość z tych rzeczy kupiłam w Lidlu za sprawą ich aktualnej promocji "gwiazdkowa cukiernia". Niestety żeby trafić tam na wszystko z oferty, co mnie interesuje, prawdopodobnie musiałabym stać pod sklepem od 6 :D ale trzeba się cieszyć z tego co jest ;)
Dzisiaj zapraszam Was na post zakupowy, trochę nawet świąteczny. ;) Nie lubię niczego odkładać na ostatnią chwilę dlatego też już teraz rozglądam się zarówno za prezentami pod choinkę jak i produktami, które będą mi potrzebne do pieczenia na święta. Zapraszam na przegląd mini zakupów ;)
Większość z tych rzeczy kupiłam w Lidlu za sprawą ich aktualnej promocji "gwiazdkowa cukiernia". Niestety żeby trafić tam na wszystko z oferty, co mnie interesuje, prawdopodobnie musiałabym stać pod sklepem od 6 :D ale trzeba się cieszyć z tego co jest ;)
Laski wanilii - skusiłam się na kilka opakowań, bo cena była bardzo przystępna a jednak ciasta smakują o wiele lepiej kiedy używamy tego produktu. :)
Laski cynamonu - używam ich nie tylko w kuchni, ale również jako dekoracje :)
Klasyka Dr.Oetkera, czyli białe i czarne gwiazdki czekoladowe :)
Mix prosto z Niemiec - to opłatki w kształcie śnieżynek i choinek - myślę, że super nadadzą się do świątecznych muffinek!
I jeszcze jeden zestaw do zdobień: 2 posypki, opłatki śniezynki i pisak :)
(niestety nie udało mi się dorwać zestawu choinkowego, ale muszę się z tym pogodzić)
(niestety nie udało mi się dorwać zestawu choinkowego, ale muszę się z tym pogodzić)
Na koniec Królowa świątecznych wypieków czyli przyprawa korzenna, wystarczy że zerkam na opakowanie i już czuję zapach świąt! :)
Myślę, że jeszcze przynajmniej jeden taki zbiór Wam pokażę, bo mam w planie kilka ciekawostek a póki co jeśli coś wpadło Wam w oko, to polecam biec do Lidla zanim wszystko wykupią :D
p.s. post nie jest sponsorowany!
piątek, 8 listopada 2013
Mini kopce kreta, czyli muffinki. :)
Hej!
Już prawie dłuugi weekend! Nareszcie! Niestety pogoda nie zapowiada się zbyt pięknie dlatego przygotowałam dla Was pyszny i szybki sposób na muffinki inne niż zwykle. Ostatnio w prezencie dostałam taką nowość z dr.Oetkera...
...i od razu postanowiłam ją przetestować! Chcecie zobaczyć efekty? Zapraszam na:
Przepis na muffinki kopiece kreta!
- Gotową mieszankę na babeczki kopce kreta
(lub zwykły przepis na muffinki, który znajdziecie TUTAJ
+ 2 łyżki kakao i ulubiony owoc)
- 1 jajko
- 8 łyżek oleju
- 250 ml śmietanki 30%
- 2 banany
1. Mieszankę na ciasto wsypujemy do miski, dodajemy jajko, olej i 4 łyżki śmietany 30%, następnie miksujemy wszystkie składniki na gładką masę.
2. Tak przygotowane ciasto rozkładamy do papilotek (około 1 łyżki na sztukę). Pieczemy przez 15 - 20 minut w temperaturze 175*C
Po upieczeniu babeczki muszą ostygnąć zanim przejdziemy do dalszych kroków!!! :)
3. Kiedy babeczki wystygną musimy je wydrążyć. Najlepiej zrobić to łyżeczką - na opakowaniu napisane jest: " Wydrąż pośrodku do wysokości ok. 1.5 cm pozostawiając na brzegach ok. 0.5 cm" jak dla mnie za dużo cyfr - robimy to na oko zostawiając trochę krawędzi babeczki i nie przbijając jej spodu :)
4. Pozostałe okruchy przekładamy do miski i drobno kruszymy.
5. Banany kroimy w drobną kostkę, skrapiamy odrobiną cytryny i wypełniamy nimi wydrążone babeczki.
6. Czas na masę: schodzoną śmietanką wlewamy do miski i miksując stopniowo dodajemy do niej "mieszankę na masę". Całość ubijamy aż do uzyskania jednolitej, zbitej konsystencji. :)
7. Do powstałej masy dodajemy płatki czekoladowe i wszystko delikatnie mieszamy łyżką (zapomniałam zrobić foty ;) )
8. Masę wykładamy na babeczki, formując ją w kształcie kopca ;) (ja robiłam to łyżką i palcem, bo inaczej nie sposób tego okiełznać!)
9. Już prawie dotarliśmy do końca! Teraz nasze babeczki posypujemy okruszkami.
10. Możemy się zajadać i częstować gości! Kto wpada?
Już prawie dłuugi weekend! Nareszcie! Niestety pogoda nie zapowiada się zbyt pięknie dlatego przygotowałam dla Was pyszny i szybki sposób na muffinki inne niż zwykle. Ostatnio w prezencie dostałam taką nowość z dr.Oetkera...
...i od razu postanowiłam ją przetestować! Chcecie zobaczyć efekty? Zapraszam na:
Przepis na muffinki kopiece kreta!
- Gotową mieszankę na babeczki kopce kreta
(lub zwykły przepis na muffinki, który znajdziecie TUTAJ
+ 2 łyżki kakao i ulubiony owoc)
- 1 jajko
- 8 łyżek oleju
- 250 ml śmietanki 30%
- 2 banany
1. Mieszankę na ciasto wsypujemy do miski, dodajemy jajko, olej i 4 łyżki śmietany 30%, następnie miksujemy wszystkie składniki na gładką masę.
2. Tak przygotowane ciasto rozkładamy do papilotek (około 1 łyżki na sztukę). Pieczemy przez 15 - 20 minut w temperaturze 175*C
Po upieczeniu babeczki muszą ostygnąć zanim przejdziemy do dalszych kroków!!! :)
3. Kiedy babeczki wystygną musimy je wydrążyć. Najlepiej zrobić to łyżeczką - na opakowaniu napisane jest: " Wydrąż pośrodku do wysokości ok. 1.5 cm pozostawiając na brzegach ok. 0.5 cm" jak dla mnie za dużo cyfr - robimy to na oko zostawiając trochę krawędzi babeczki i nie przbijając jej spodu :)
4. Pozostałe okruchy przekładamy do miski i drobno kruszymy.
5. Banany kroimy w drobną kostkę, skrapiamy odrobiną cytryny i wypełniamy nimi wydrążone babeczki.
6. Czas na masę: schodzoną śmietanką wlewamy do miski i miksując stopniowo dodajemy do niej "mieszankę na masę". Całość ubijamy aż do uzyskania jednolitej, zbitej konsystencji. :)
7. Do powstałej masy dodajemy płatki czekoladowe i wszystko delikatnie mieszamy łyżką (zapomniałam zrobić foty ;) )
8. Masę wykładamy na babeczki, formując ją w kształcie kopca ;) (ja robiłam to łyżką i palcem, bo inaczej nie sposób tego okiełznać!)
9. Już prawie dotarliśmy do końca! Teraz nasze babeczki posypujemy okruszkami.
10. Możemy się zajadać i częstować gości! Kto wpada?
czwartek, 7 listopada 2013
Zupa dyniowa :)
Hej!
Rozgrzewająca, aromatyczna, kremowa, pyszna... - z czym się to Wam kojarzy? Prawdopodobnie z zupą, ale gdy do przymiotników dodałabym "w kolorze pomarańczowym" to byłoby łatwiej zgadnąć, że chodzi o zupę dyniową! Smak można różnicować w zależności od gustu manipulując dodatkami a ja zapraszam na wydanie na ostro :)
Przepis na zupę dyniową!
ok. 1kg obranej, oczyszczonej i pokrojonej w kostkę dyni
1 jabłko deserowe
1 mała cebula
1 mała papryka
2 litry bulionu
przyprawy wedle uznania: imbir, kurkuma, papryka ostra i słodka, sól, pieprz
bułka wieloziarnista lub migdały lub orzechy
śmietana 12%
Na rozgrzaną patelnie wrzucamy pokrojoną cebulę, kiedy się zeszkli dokładamy pokrojone w kostkę (obrane ze skórki) jabłko, dynię i paprykę - tak smażyć około 10 minut co chwilę mieszając.
W tym samym czasie podgrzewamy w garnku bulion a następnie dodajemy do niego zawartość patelni. Wszystko przyprawiamy wedle uznania i gotujemy na wolnym ogniu jeszcze około 10 minut, do momentu aż dynia będzie miękka. Zostawiamy do przestygnięcia i miksujemy na gładkie puree. U mnie wersja mniej kremowa, dodałam troszkę więcej bulionu, ponieważ taką zupę dyniową lubię najbardziej. :)
Podajemy z grzankami z bułki wieloziarnistej lub z orzechami/migdałami oraz śmietaną.
Przepraszam za jakość zdjęć (niestety pogoda nie sprzyja) :(
A Wy co najbardziej lubicie jeść na obiad w listopadowe dni? Dania rozgrzewające czy bardziej "wspomnienia lata"? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Pozdrawiam! :)
Rozgrzewająca, aromatyczna, kremowa, pyszna... - z czym się to Wam kojarzy? Prawdopodobnie z zupą, ale gdy do przymiotników dodałabym "w kolorze pomarańczowym" to byłoby łatwiej zgadnąć, że chodzi o zupę dyniową! Smak można różnicować w zależności od gustu manipulując dodatkami a ja zapraszam na wydanie na ostro :)
Przepis na zupę dyniową!
ok. 1kg obranej, oczyszczonej i pokrojonej w kostkę dyni
1 jabłko deserowe
1 mała cebula
1 mała papryka
2 litry bulionu
przyprawy wedle uznania: imbir, kurkuma, papryka ostra i słodka, sól, pieprz
bułka wieloziarnista lub migdały lub orzechy
śmietana 12%
Na rozgrzaną patelnie wrzucamy pokrojoną cebulę, kiedy się zeszkli dokładamy pokrojone w kostkę (obrane ze skórki) jabłko, dynię i paprykę - tak smażyć około 10 minut co chwilę mieszając.
W tym samym czasie podgrzewamy w garnku bulion a następnie dodajemy do niego zawartość patelni. Wszystko przyprawiamy wedle uznania i gotujemy na wolnym ogniu jeszcze około 10 minut, do momentu aż dynia będzie miękka. Zostawiamy do przestygnięcia i miksujemy na gładkie puree. U mnie wersja mniej kremowa, dodałam troszkę więcej bulionu, ponieważ taką zupę dyniową lubię najbardziej. :)
Podajemy z grzankami z bułki wieloziarnistej lub z orzechami/migdałami oraz śmietaną.
Przepraszam za jakość zdjęć (niestety pogoda nie sprzyja) :(
A Wy co najbardziej lubicie jeść na obiad w listopadowe dni? Dania rozgrzewające czy bardziej "wspomnienia lata"? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Pozdrawiam! :)
wtorek, 5 listopada 2013
W wolnej chwili : gra time's up :)
Hej!
Dziasiaj post o lenistwie w ramach moich wagarów z ostatniego wykładu, ale ciii! (chociaż kto to słyszał, żeby kończyć o 20!!!). Jednak pomijając te szczegóły, chciałabym pokazać Wam mój najnowszy nabytek grę Time's up. Jeśli odwiedzacie mojego bloga to pewnie wiecie, że w wolnym czasie lubię takie gry znacznie bardziej od komputerowych (chybę, że zrobię wyjątek dla Simsów ;) ). Ale do rzeczy!
Chciałabym przedstawić Wam grę TIME'S UP!
Opis z pudełka:
W rzeczywistości jest to bardzo fajna gra zarówno na wieczór ze znajomi jaki i po lekkim zmodyfikowaniu zasad choćby dla dwójki osób - wtedy gramy przeciwko sobie :) Można poćwiczyć pamięć, refleks, słownictwo, robić fajne skojarzenia no i nieźle się uśmiać. Celem gry jest odgadnięcie tożsamości jak nawiększej liczby postaci z kart w ciągu 30-sekund. Wygrywa drużyna, która w przeciągu trzech rund zdobędzie najwięcej punków. :) Ze strony producenta mamy takie fajne przykłady:
Runda 1 (w której opisujemy nasze hasło na wszystkie możliwe sposoby):
- Dziewczyny to ćwiczą, takie ćwiczenia rozciągające... To imie jest takie podobne
- ?? Pilates??
- Nie, inne...
- Nie wiem, poddaję się.
- Joga... no "Yoda" tu jest napisane, nie wiem kto to...
Runda 2: (w której używamy jednego tylko słowa i już po nim nasz partner musi odgadnąć o co chodzi. UWAGA! W drugiej rundzie wykorzystywane są te same karty, co w pierwszej, ponownie rozdawane, więc trafią nam się karty, które mieli przeciwnicy. Musimy uważnie słuchać, jakie hasła odgadują, nie ma przerwy "na herbatę".)
- Joga?
- Yoda!
Runda 3: (W której nie wolno Ci odezwać się słowem i hasło możesz tylko pokazywać, jak w klasycznych Kalamburach. Liczy się pierwsze słowo, które powie odgadująca osoba.)
*Pokazuje kolejne ćwiczenia gimnastyczne*
- yyy... ten... pilates..?
- Ech, ty. Yoda, no!
Dziasiaj post o lenistwie w ramach moich wagarów z ostatniego wykładu, ale ciii! (chociaż kto to słyszał, żeby kończyć o 20!!!). Jednak pomijając te szczegóły, chciałabym pokazać Wam mój najnowszy nabytek grę Time's up. Jeśli odwiedzacie mojego bloga to pewnie wiecie, że w wolnym czasie lubię takie gry znacznie bardziej od komputerowych (chybę, że zrobię wyjątek dla Simsów ;) ). Ale do rzeczy!
Chciałabym przedstawić Wam grę TIME'S UP!
Zawartość pudełka
Opis z pudełka:
W rzeczywistości jest to bardzo fajna gra zarówno na wieczór ze znajomi jaki i po lekkim zmodyfikowaniu zasad choćby dla dwójki osób - wtedy gramy przeciwko sobie :) Można poćwiczyć pamięć, refleks, słownictwo, robić fajne skojarzenia no i nieźle się uśmiać. Celem gry jest odgadnięcie tożsamości jak nawiększej liczby postaci z kart w ciągu 30-sekund. Wygrywa drużyna, która w przeciągu trzech rund zdobędzie najwięcej punków. :) Ze strony producenta mamy takie fajne przykłady:
Runda 1 (w której opisujemy nasze hasło na wszystkie możliwe sposoby):
- Dziewczyny to ćwiczą, takie ćwiczenia rozciągające... To imie jest takie podobne
- ?? Pilates??
- Nie, inne...
- Nie wiem, poddaję się.
- Joga... no "Yoda" tu jest napisane, nie wiem kto to...
Runda 2: (w której używamy jednego tylko słowa i już po nim nasz partner musi odgadnąć o co chodzi. UWAGA! W drugiej rundzie wykorzystywane są te same karty, co w pierwszej, ponownie rozdawane, więc trafią nam się karty, które mieli przeciwnicy. Musimy uważnie słuchać, jakie hasła odgadują, nie ma przerwy "na herbatę".)
- Joga?
- Yoda!
Runda 3: (W której nie wolno Ci odezwać się słowem i hasło możesz tylko pokazywać, jak w klasycznych Kalamburach. Liczy się pierwsze słowo, które powie odgadująca osoba.)
*Pokazuje kolejne ćwiczenia gimnastyczne*
- yyy... ten... pilates..?
- Ech, ty. Yoda, no!
Przykładowe postaci - żółte (teoretycznie) wersja łatwiejsza, niebieskie trudniejsza.
Wesoła gra, nieskompilkowana, dla relaksu. Polecam serdecznie! A póki co idę się kurować bo czuję, że przeziębienie nie daje za wygraną, ale ja też nie i tak łatwo się nie poddam.
Miłego popołudnia!! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)