środa, 27 lutego 2013

Pizza!

Najsłynniejsze danie świata czyli pizza, ostatnio gościła również na moim stole! Szybkie danie doskonałe zarówno na obiad z przyjaciółmi jak i na romantyczną kolację z Ukochaną osobą przy lampce wina.
Ja Włochy uwielbiam więc i do pizzy mam słabość! :)

Pizza Pana P. :) 
1/2 kilograma mąki
1/3 opakowania drożdży (ok. 35g)

3/4 szklanki wody
3 łyżki stołowe oleju 


Do miski wrzucamy mąkę, drożdże i wodę. Wszystko dokładnie i energicznie zagniatamy aż uzyskamy ładne jednolite ciasto (jeśli będzie się kleiło dorzucamy jeszcze troszkę mąki). Na koniec dodajemy około 3 łyżek oleju i jeszcze raz dokładnie zagniatamy ciasto, dzięki temu nasza pizza będzie bardziej puszysta a przez to smaczniejsza. Tak przygotowaną masę formujemy w kulkę i odstawiamy w ciepłe miejsce, przykrywając miskę czystą ściereczką i pozwalamy mu "leżakować" przez 30 minut. :)

W między czasie przygotujemy sos na pizzę:
3 łyżki koncentratu pomidorowego,
1 łyżka ketchupu,
2-3 łyżki ciepłej wody, 

zioła prowansalskie,
sól i pieprz, 

(ewentualnie jeśli lubicie wyciśnięty lub drobno posiekany ząbek czosnku).
Wszystkie składniki wrzucamy do miseczki, mieszamy i zostawiamy do schłodzenia.
Sos powinien być dość rzadki.

Po 30 minutach na blat wysypujemy mąkę, rozwałkowujemy ciasto na grubość ok 1 cm, smarujemy wcześniej przygotowanym sosem pomidorowym. I najprzyjemniejsza część - nakładanie dodatków. Tutaj panuje pełna dowolność - wrzucacie to co chcecie albo to co akurat jest w lodówce ;) Ja użyłam startego żółtego sera, szynki, czerwonej cebuli, zielonych oliwek, czerwonej papryki i ogórka kiszonek, a na koniec jeszcze raz posypałam trochę sera. :)
Pizze wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200*C na około 20 minut aż nasza pizza się ładnie zarumieni. Wyjmujemy i się zajadamy :) Jeśli został Wam sos pomidorowy to świetnie nada się również przy jedzeniu jako zamiennik zwykłego ketchupu.




poniedziałek, 25 lutego 2013

Tort urodzinowy (part 2)

Dzień dobry! Tak się zastanawiam, wyznajecie słynną zasadę "nie lubię poniedziałków"? Mnie on specjalnie nie przeszkadza, w końcu to swojego rodzaju nowy początek i wolę o nim myśleć jak o wyzwaniu niż jak o wrogu. Przede mną dłuuuugi tydzień, ale mam nadzieję, że minie pomyślnie. :)
Dzisiaj chciałam pokazać Wam tort urodzinowy, który zrobiłam dla mojej Mamy, na zeszłoroczne urodziny.



Miał to być koszyk z kwiatami ;) Nie wiem, czy Wam przypomina, ale najważniejsze że Jubilatka była zadowolona. Biszkopt przełożony był masą ajerkoniakową z brzoskwiniami a dookoła pokryty masą czekoladową i wyłożony pryncypałkami (wafle w czekoladzie). "Rączka koszyczka" i kokardka zrobione są z masy marcepanowej z dodatkiem barwników spożywczych. Wykorzystałam 4 opakowania gotowych kolorowych różyczek z opłatka firmy Dr. Oetker (w opakowaniu znajduje się 6 różyczek, jeśli dobrze pamiętam), a do tego wszystkiego zamiast napisu po prostu świeczki w kształcie cyfr. :)





sobota, 23 lutego 2013

Sobotnie croissanty.

Dzień dobry!
U mnie za oknem ponuro, ale za to w środku unosi się piękny zapach świeżo upieczonych rogalików. ;)
Z cyklu szybki i pyszne śniadania - croissanty z nutellą i banenem oraz serem i szynką. ;)
Czas przygotowania: 10 minut + 20 minut w piekarniku.
Pomysł zaczerpnięty stąd.

Potrzebujemy:
gotowego ciasta na croissanty - ja kupiłam firmy Henglein, cena ok. 5 zł
wybrane nadzienie - u mnie: banany, 4 łyżki nutelli, 2 plastry żółtego sera i szynki.

Ciasto przecinamy na 4, 6 lub 8 części wkładamy nadzienie do środka, zawijamy, formujemy w rogaliki. Wykładamy wszystko na blachę pokrytą papierem do pieczenia. Rogaliki smarujemy rozmąconym jajkiem, te na słodko posypałam brązowym cukrem, a wytrawne ziołami prowansalskim. Wkładamy do piekarnika na 20 minut i pieczemy w temperaturze 165*C.

Polecam to pyszne, ciepłe i energetyczne śniadanko.

Przed włożeniem do piekarnika

                                                                     Tuż po upieczeniu

                                                            Podane, jeszcze ciepłe. :)


I jeszcze na koniec przypomniało mi się, w piątek znalazłam w Żabce Lay's z nowej serii "Jaki to smak". Widzieliście je? Na prawdę fajna zabawa, chipsy pyszne a przy odrobinie szczęścia można wygrać super nagrody. Ja wybrałam 2 smaki - tajemniczy smak serowy i tajemniczy smak pikantny, bo była promocja, że za dwie paczki po 145g płacimy 6.50 a za jedną 5 zł więc rachunek był prosty. ;) Pikantne były pyszne, ale nie zdradzę za jakim smakiem obstawiam ;)



Miłego weekendu!



czwartek, 21 lutego 2013

Bransoletki

Hej! :)
Po całym dłuuugim dniu mogę już (wyjątkowo) cieszyć się weekendem, bo piątek mam wolny! Dlatego też dzisiaj wyjątkowo rozbudowany post, obiecany już wcześniej - o bransoletkach.
Jeśli chodzi o mnie w kwestii mody to nie jest tak, że w ogóle mnie ona nie obchodzi, ale przede wszystkim lubię klasyczne kolory i wzory. Takie też są moje bransoletki. Pokaże Wam te, które noszę najczęściej i lubię najbardziej. Prawdę mówiąc robiąc zdjęcia mojej "kolekcji" zdałam sobie sprawę, że większość z nich to prezenty. Zapraszam! ;)



Lewy górny róg - bransoletka na pomarańczowym, lakierowanym sznurku ze srebrną sówką firmy Jo-li. Dostałam ją w prezencie po obronie licencjatu od Brata. Sprawdziłam i w sklepie internetowym jest niedostępna, ale na allegro kosztuje 70zł.
Prawy górny róg - Parfois cena 24.90, jest to bransoletka z najnowszej kolekcji więc bez problemu można ją dostać. :) Było wiele kolorów do wyboru, ale ja zdecydowałam się na sznurki w kolorze nude - pasują do wszystkiego i moim zdaniem dobrze komponują się ze świecącymi elementami.
Lewy dolny róg - moja ukochana Lilou na czerwonym, woskowanym sznurku z wygrawerowanym serduszkiem, cena 75zł. Wymiana sznurka i grawerowanie są bezpłatne.
Prawy dolny róg - bransoletka z kolekcji Fun Fun z Apartu, jest to bardzo klasyczne srebrne kółeczko z cyrkoniami, na czarnym, podwójnym sznureczku. Dostałam ją dwa lata temu na Gwiazdkę. :)
Cena: 109 zł. 
Bransoletki z tej "grupy" noszę najczęściej, moim zdaniem są bardzo uniwersalne i pasują do każdego stroju i okazji.




Niestety nie znam ceny trzech pierwszych bransoletek, ponieważ wszystkie były prezentami i nie miały metek, które pomogłyby mi rozszyfrować ich pochodzenie ;)
Lewy górny róg - bransoletka a'la Pandora, składa się z trzech koralików w kolorze lazurowym, koralika gwiazdki, torebeczki, księżyca i elementem dla mnie tajemniczym ;) Jest to pamiątka przywieziona z Serbii.
Prawy górny róg - jest to srebrna bransoletka w stylu charms, cała do okoła złożona jest z przywieszek w kształcie bucików i torebek. Prezent przywieziony z Włoch.
Lewy dolny róg - szeroka, materiałowa, niebieska bransoletka z motywem róż, świetnie spisuje się do zwiewnych, letnich strojów. Prezent Mikołajkowy ;)
Prawy dolny róg - najzwyczajniejsze bransoletki z plastikowych koralików, 2 czarne i 2 brązowe.
Cena 2 zł za sztukę.



Z lewej strony materiałowa bransoletka, na czarnym tle motyw kwiatków utrzymanych w tonacji żółtej. Jest to pamiątka, którą przywiozłam z Bieszczad. Cena ok 10-12 zł.
Z prawej strony klasyczna, bransoletka z drewniany koralików lakierowanych na kolor czerwony. Jest to prezent urodzinowy, ale zorientowałam się że podobne kosztują w granicach 10-15zł.



A tu jeszcze raz wszystkie bransolety, które noszę najczęściej. :) 


Skoro już tyle o tych ozdobach to pokażę jeszcze coś - pisałam Wam, że nie mam pomysłu na ich przechowywanie, więc póki co "mieszkają" w torebeczce, którą dostałam przy zakupach w Lilou.



środa, 20 lutego 2013

Pomysł na śniadanie ;)

Nie jestem zwolenniczką śniadań. Chociaż zmorą mojego otoczenia jest fakt, że nawet w dzień wolny wstaje bardzo wcześnie, jakoś nie specjalnie lubię przygotowywać wymyślne dania na śniadania ;)
Jednak kiedy mam cały dzień zajęć i wiem, że nie bardzo będę miała czas zjeść coś na uczelni wtedy chętnie przygotowuje np. omleta. Szczególnie teraz, gdy za oknami znów rozszalała się zima warto zjeść coś ciepłego i naładować energię na cały dzień.

Bardzo szybki przepis na omlet. 
2 jajka 
pół szklanki mąki 
pół szklanki mleka 
szczypta proszku do pieczenia 
łyżka cukru 

Żółtka oddzielamy od białek i mieszamy ze wszystkimi składnikami na jednolitą masę. Białko ubijamy na sztywną pianę i dodajemy do naszej masy. Wszystko delikatnie mieszamy i wylewamy na patelnię z niewielką ilością oliwy. Smażymy z dwóch stron na rumiany kolor i zajadamy się.

Myślę, że czas przygotowania takiego omleta to max 10 minut, więc nawet jeśli macie zajęcia lub pracę na 8 rano to rezygnując z przeglądania internetu lub pakując torbę dzień wcześniej spokojnie znajdziecie czas żeby przygotować sobie lub Ukochanemu taki posiłek. :)
Dziś wybrałam wersję na słodko - z dżemem z czarnych porzeczek i cukrem pudrem, sami zobaczcie!






poniedziałek, 18 lutego 2013

Tort urodzinowy (part 1)

Piec ciasta lubiłam zawsze, już Wam o tym pisałam. O tyle ile do gotowania raczej musiałam niż chciałam się przekonać, to ze słodkimi wypiekami nigdy nie miałam problemów. Zawsze gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocy w domu jestem odpowiedzialna za desery.
Od zeszłego roku natomiast wciągnęło mnie również robienie.. tortów! Pierwsze do którego na prawdę się przyłożyłam był dla mojego ulubionego nastolatka - fana piłki nożnej ;)


Tort o smaku czekoladowo-wiśniowym. Na górze zielony lukier spożywczy,  jogurtowe "kwiatuszki" zrobiłam przy użyciu pistoletu do wyciskania kremu (niestety nie mam go teraz przy sobie, żeby zrobić zdjęcie, ale na pewno wkrótce go pokaże ;)) a w środku do dekoracji kolorowe lentilki ;)
Buciki i piłka to dekoracje plastikowe, które kupiłam w sklepie fabrykacukiernika.pl
Jeżeli chcecie poznać mój przepis na biszkopt, który zawsze wychodzi - piszcie w komentarzach.

sobota, 16 lutego 2013

Sobotni poranek pachnący ciastem korzennym.

Co może być lepszego w sobotę od rana niż zapach świeżo upieczonego ciasta i zaparzonej kawy?
Dzisiaj super szybki, łatwy i smaczny - mój ulubiony - przepis na ciasto korzenne!
Mam do niego szczególny sentyment bo było to jedno z pierwszych ciast jakie upiekłam sama.
Do rzeczy!

Składniki:
3 szklanki mąki 
1 szklanka cukru
3 jajka
1 szklanka mleka
1 słoik dżemu (najlepije śliwkowego)

2 łyżki miodu
3/4 szklanki oleju
1 przyprawa do piernika
2 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej 


Najpierw mieszamy dokładnie wszystkie sypkie składniki. Następnie dodajemy pozostałe, miksujemy na jednolitą masę przez 2 minuty. Formę wysmarowujemy masłem i obsypujemy bułką tartą a później wlewamy do niej nasze ciasto (ja użyłam dwóch mniejszych form, bo chce się z kimś podzielić moim wypiekiem :) )  Pieczemy około 50 minut w piekarniku nagrzanym do 170*C. Po wystygnięciu można posypać cukrem pudrem albo polać polewą czekoladową. A teraz życzę smacznego i idę się zajadać ;)
P.S. Ciasto idealnie smakuje w połączeniu z ciepłym mlekiem.

Miłego weekendu!



czwartek, 14 lutego 2013

Splendor słodyczy i miłości.

Czy chcemy czy nie aura walentynek nas nie ominie, bo chyba już na dobre zagościła w polskiej tradycji. Szczerze mówiąc, mimo faktu, że jestem w związku jakoś nie kultywujemy dnia 14 lutego.
Cały rok okazujemy sobie miłość, więc nie potrzebny nam jeden dzień w roku na udowodnienie jej sobie. Różowe i "urocze" gadżety też raczej nie są w naszym kręgu uwielbienia.
Jednak każda okazja jest dobra na danie sobie jakiegoś małego upominku i miłego spędzenia czasu.
W tym roku stanęło na klasyce, czyli słodkościach i kwiatkach z dala od zatłoczonych i przesyconych sztucznym romantyzmem miejsc.
Tegoroczny 14 lutego ogłaszamy Vaderynkami, sami zobaczcie dlaczego. ;)


                                 Kinder niespodzianka dla Prawdziwego Mężczyzny i fana Star Wars ;)

Breloczki :) 

                                         Kolorowa i miłosna Milka - edycja limitowana niestety.

                                                                   Pełen komplet. ;)


Wszystkiego słodkiego Bloggerzy! ;)

środa, 13 lutego 2013

Rozstania i powroty!

Bardzo lubię podróżować i zwiedzać, robię to zawsze kiedy nadarzy się okazja i kiedy tylko finanse są wystarczające ;) Jednak jak głosi słynne powiedzenie "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej".
Problem polega na tym, że teraz czuję się trochę jakbym miała dwa domy - jeden ten rodzinny a drugi z moim Ukochanym. Lubię wracać i do jednego i do drugiego, do obydwóch mnie ciągnie i tęsknie za jednym gdy jestem w drugim i odwrotnie (ale zakręciłam!).
Teraz na kilka dni byłam u rodziców, a gdy wróciłam przywitał mnie mój stęskniony Mężczyzna - szczerym uśmiechem, pyszną kolacją i doskonałą szarlotką. Sami zobaczcie!

 Szalotka z sercem! ;)


A tak prezentowała się drugiego dnia z lodami i kawą. 

Przepis zaczerpnięty ze strony kwestiasamku.com
Potrzebujemy:

3 szklanki mąki
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1 szklanka cukru
250g zimnego masła
4 jajka
2 kg jabłek, najlepiej twardych, lekko kwaśnych
10 łyżeczek cukru
1 łyżeczkę cynamonu
1 cukier waniliowy

A teraz krok po kroku co trzeba zrobić:
Obieramy jabłka, kroimy na małe kawałki, podsmażamy na patelni dosypując 10 łyżkami cukru, cukrem waniliowym i cynamonem. I "farsz" mamy gotowy.

Teraz musimy przesiać mąkę razem z proszkiem do pieczenia, następnie dodać 3/4 szklanki cukru oraz masło. Całość siekamy nożem, dodajemy 3 żółtka i 1 całe jajko. Zagniatamy szybko i dzielimy na 2 części. Chłodzimy w lodówce przez godzinę.

Najtrudniejsze już zrobiliśmy! :)
Rozwałkowujemy jedną część ciasta i wykładamy nim formę. W między czasie ubijamy 3 białka, które nam pozostały, dodając resztę cukru (około 1/4 szklanki). Ubijajmy do momentu aż piana będzie sztywna i błyszcząca.

Na wcześniej wyłożoną ciastem formę, wykładamy przestudzone jabłka, przykrywamy je kołderką z ubitych białek a na wierzch kładziemy drugą, rozwałkowaną część ciasta.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175*C przez godzinę. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem i/lub kakao.

Ten przepis wydaje mi się dość skomplikowany, ale ciasto rzeczywiście jest niezwykle smakowite. I jeśli chociaż jeszcze jednej osobie sprawi taką radość jak mnie, to będzie prawdziwy sukces!

Życzę Wszystkim miłego dnia, a sama zmykam na zajęcia, bo od dziś nowy semestr i mnóstwo zajęć.

niedziela, 10 lutego 2013

Cupcake!

Uwielbiam wszelkiego rodzaju babeczki, muffinki i cupcake! Po prostu kocham je wszystkie i ich finezyjne smaki. W związku z tym wczoraj moja Przyjaciółka przygotowała dla mnie niezwykle miłą i uroczą niespodziankę, sami zobaczcie co od niej dostałam:


                                              Śliczny i pyszny cupcake o smaku snikersa!


Przy herbatce i smakołykach naplotkowałyśmy się ze dwie godziny, bo nie widziałyśmy się 1.5 miesiąca, a wiadomo, że pogaduchy przez telefon czy mejlowo to nie to samo. A później zostałam jeszcze porwana do teatru na rewelacyjną sztukę "Mayday", komedia którą serdecznie polecam. ;)

Żeby dorzucić coś od siebie, przedstawiam sprawdzony
przepis na domowe muffinki: 
2 szklanki mąki
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru
1/2 łyżeczka soli 

Wszystkie sypkie składniki wymieszać

Następnie dodać:
2 jajka
1 szklankę mleka
100g roztopionego, przestudzonego masła

Foremki na muffinki wypełniać do połowy masą, w środek włożyć "wkład właściwy" czyli np. kostkę czekolady lub wiśnie w alkoholu - to moje dwie ulubione opcje. Dołożyć do każdej foremki jeszcze po łyżeczce ciasta, tak aby przykryć nadzienie. Piec 15 - 20 minut w temperaturze 210*C.
Po wystygnięciu częstować wszystkich bliskich Waszemu sercu, nie zapominając o sobie!!! :)

Może to być również dobry pomysł na prezent walentynkowy - pyszny i własnoręczny! ;) Jeśli macie ochotę i trochę więcej czasu, postarajcie się i pięknie udekorujcie swoje wypieki np. za pomocą lukru i cukrowych serduszek. Obdarowani będą w niebo wzięci! A wiecie jak to jest - przez żołądek do serca! :) :) :)


sobota, 9 lutego 2013

Decoupage!

Dzień dobry!

Dziś chciałam się z Wami podzielić moją inną pasją. Zawsze wydawało mi się, że raczej nie mam zdolności plastycznych dlatego też rysowanie, malowanie ani robienie biżuterii (oprócz dawnej mody na bransoletki z muliny) mnie nie porwało. Ale dwa lata temu na Gwiazdkę, Św. Mikołaj przyniósł mi podstawowy zestaw do decoupage! Pierwszą rzecz zrobiłam już drugiego dnia - ramkę, która idealnie pasuje na moje zimowe zdjęcia znad Bałtyku. Później natomiast skupiłam się raczej na przechowywaniu biżuterii czyli tego co kobiety lubią najbardziej. U mnie miłość do błyskotek zmienia się sezonowo, kiedyś najbardziej lubiłam nosić kolczyki, potem wisiorki, a obecnie mam fazę na bransoletki. Na te ostatnie jeszcze nie wymyśliłam jakiegoś niekonwencjonalnego przechowywania, ale na wisiorki i kolczyki stworzyłam swoje własne wieszaczki. Zdjęcia wklejam poniżej. Powiem Wam też z doświadczenia, że jest to również świetny pomysł na własnoręczny, zindywidualizowany i niepowtarzalny prezent a przy jego tworzeniu można się niezwykle zrelaksować! :)

                                                              Moja pierwsza ramka.

                                                Wieszak na kolczyki z motywem muffinek!

                                           Wieszak na wisiorki postarzany z motywem róży.

czwartek, 7 lutego 2013

Tłusty czwartek!


Mniam, mniam, mniam! 
Nie wiem jak tam u Was, ale u mnie dzisiaj na śniadanko był pączek z adwokatem ;) 
Wprawdzie kupny, ale sprawdzony i przepyszny. A po południu będą faworki - tak się prezentują! 


Wszem i wobec ogłaszam dzień obżartucha! Raz do roku można sobie poszaleć szczególnie, że na co dzień takie tłuściutkie smakołyki u mnie nie goszczą.
Miłego i pysznego dnia!




wtorek, 5 lutego 2013

Koniec sesji, wypieki i zakupy.


W piecu właśnie dochodzi ciasto czekoladowe dla mojego ukochanego. Bo po pierwsze uwielbia jego smak a po drugie opuszczam go teraz na kilka dni więc ciasto zostawię Mu „na osłodę” ;)
A  ja tak rozmyślam nad tym jakie ciasta chciałabym jeszcze zrobić. Postanowiłam je tu wypisać, bo wtedy może będę miała większą motywację by przygotować coś nowego rezygnując z moich „klasycznych” wypieków.

W planach:
- ciasto marchewkowe,
- jakiś „ciekawy” sernik
- 3bit
- karpatka
- kopiec kreta
+ nauczyć mojego Chłopca robić faworki!

Mam nadzieję, że przynajmniej część uda mi się zrealizować.
W ogóle przez niezwykły zbieg okoliczność, zupełnie przypadkiem, dowiedziałam się, że nie muszę zdawać ostatniego egzaminu, który miał się odbyć jutro i już od dziś mam wolne! ;)
Jutro pozałatwiam jeszcze kilka spraw i w czwartek wyjadę na krótki odpoczynek do mojego rodzinnego miasta.

I jeszcze trochę w innym temacie.
Korzystając z ostatnich wyprzedaży kupiłam sobie w PARFOIS, moim zdaniem idealną torbę na wiosnę! Nadaje się zarówno do noszenie w ręku jak i na pasku, jest dość pakowna i kolorowa. Dodatkowo urzekł mnie w niej mały, ale jednak, motyw Vespy (w prawym dolnym rogu). 



poniedziałek, 4 lutego 2013

Z tęsknoty za dobrą lekturą.

Sesja ciągnie się niemiłosiernie i końca jej nie widać. To znaczy widać, bo nastąpi w środę o 12, ale ileż to jeszcze nauki mi zostało mimo, że z materiałem walczę już od soboty. 

I jedno mi się marzy... poczytać dobrą książkę! Uwielbiam Nicholas Sparks'a ale przeczytałam już wszystkiego jego książki a teraz tylko kompletuję domową bibliotekę. Spodobała mi się twórczość Anny Piegi, ale to tylko dwie pozycje. Zawsze chciałam przeczytać Nędzników, jednak obecny szum wokół filmu jakoś mnie zniechęcił. Oczekuję na najnowszą książkę Katarzyny Michalak, ale będzie dopiero 20 lutego. Może jak będę wracać z egzaminu to wstąpię do biblioteki i znajdę jakąś pokrzepiającą literaturę, np coś Anny Fincer - Ogonowskiej, widziałam że to bestseller Empiku. Zobaczymy. 


A tutaj zdjęcie z wakacji. ;) 



sobota, 2 lutego 2013

Najtrudniejszy pierwszy krok. Tiramisu. :)

Witam po raz pierwszy! ;)

Kiedy za oknem niezdecydowana zima - nie wie czy zostać (pada śnieg) czy odejść (wielka plucha!) a na uczelni sesja się rozkręca, najbardziej marzę o wakacjach i przeczesuje szafki w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Łącząc te dwie potrzeby zrobiłam tiramisu. :) Chociaż nie jest to najtańszy deser/zimowy czasoumilacz, to jego wykonanie jest bajecznie proste a smak idealny! Trochę kawy na pobudzenie umysłu, trochę słodyczy dla smaku i nuta alkoholu na poprawę nastroju. Serdecznie polecam!

Przepis:
2 paczki podłużnych biszkoptów (ja wykorzystałam 32 sztuki)
1/2 szklanki cukru
500g serka mascarpone (polecam ten z Piątnicy)
dwie filiżanki zimnej, mocno zaparzonej kawy (3 łyżeczki na filiżankę, ja użyłam kawy Lavazza)
80ml jacka daniels'a (lub innego alkoholu, któy wam smakuje - wino, amaretto, rum)
gorzkie kakao do posypania

A teraz po kolei co musimy zrobić:
Żółtka oddzielamy od białek wrzucamy je do miski, dosypujemy cukier i miksujemy na białą gładką masę (taki kogel mogel).
Do tej masy dokładamy serek mascarpone i znów miksujemy do uzyskania jednolitej masy.
Następnie bierzemy się za białka, dodajemy szczyptę soli i ubijamy aż powstanie sztywna, bialutka piana!
Ubite białka dodajemy do naszej wcześniej przygotowanej masy i wszystko delikatnie mieszamy łyżką, do momentu aż uzyskamy niezwykle puszysty, biały krem.

Najtrudniejsze za nami.

Teraz przelewamy zaparzoną kawę do głębszego talerza (musimy uważać aby nie wpadły nam fusy) dodajemy jacka daniels'a i mieszamy. Bierzemy blachę na nasze tiramisu i moczymy delikatnie biszkopty w tej miksturze ;) kolejno układając całe dno blachy. Kiedy już to zrobimy, wylewamy na biszkoptowe dno pół masy, którą przygotowywaliśmy wcześniej. Następnie układamy kolejną warstwę nasączonych biszkoptów i wylewamy drugą połowę masy.

Na koniec posypujemy nasz pyszny deser gorzkim kakao i wstawiamy do lodówki przynajmniej na 6 godzin. Najlepiej smakuje drugiego dnia, ale kto by wytrzymał tak długie czekanie!