czwartek, 31 października 2013

Halloween cz.2 :)

Dzisiaj jeszcze jeden szybki post halloweenowy! Chciałam Wam tylko pokazać jak wygląda moja dynia w tym i w zeszłym roku oraz tematyczne, bardzo smaczne żelki Trolli :)

Straszna dynia 2013 :) (przepraszam, za kiepskie tło)

Śmieszna dynia 2012 ;)  

Buu! :) 

Owocowe żelki... 

...i ich fajne kształty :) 

A Wy wycinaliście kiedyś dynie? Muszę przyznać, że to super zabawa a z miąższu można zrobić przepyszną rozgrzewającą zupę - przepis już wkrótce.
Poza tym to fajny pomysł na oryginalny lampion! :) 

Miłego wieczoru i bezpiecznego weekendu! :) 

środa, 30 października 2013

Halloween'owe ciasteczka!

Hej!
Zapożyczając amerykańską tradycję, dzisiaj chciałam podzielić się z Wami przepisem na kruche ciasteczka - u mnie w kształtach zgodnych z motywem duchów, wampirów i innych... zbirów ;) Nigdy jakoś specjalnie nie świętowałam Halloween, ale nie da się ukryć, że np. wycinanie dyni jest bardzo fajne. A poza tym każdy pretekst do pieczenia jest dobry. ;)

Przepis na Halloween'owe ciasteczka:

3 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
3/4 kostki masła
3 łyżki śmietany 18%
3 żółtka
2-3 krople zapachu waniliowego
*opcjonalnie 2 łyżki kakao

Ze wszystkich wyżej wymienionych składników zagniatamy ciasto. Następnie jeśli chcemy ciasteczka o różnym smaku - dzielimy powsatłe ciasto na pół i do jednej z jego części dodajemy 2 łyżki kakao i ponownie zagniatamy. Gotową masę zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na godzinę. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto i wykrawamy z niego wzory. Układamy ja na blaszcze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy na złoty kolor, czyli ok. 15 minut.


Foremki z Empiku - cena promocyjna: 7.49 zł

Potrzebne składniki

Tuż przed zagnieceniem ciasta 

I po podziale na dwa kolory

Przed włożeniem do pieca... 

...i zaraz po (ciasta wystarczyło na dwie takie porcje) 


Oczywiście jeśli macie ochotę możecie udekorować swoje ciastka wedle uznania, np. czekoladą, orzechami, pisakami cukierniczymi, bakaliami. Ja jednak najbardziej lubie te ciasteczka klasycznie bez dodatków dlatego ich nie ozdabiałam.

A Wy przygotowujecie się jakoś na Halloween? Dajcie znać!
Miłego wieczoru! :)  

wtorek, 29 października 2013

Jesienny (niekulinarny) niezbędnik ;)

Hej!

Dzisiaj post zupełnie inny niż zwykle. Zainspirowana filmikiem PannaJoannaMakeUp o jesiennym niezbędniku postanowiłam podzielić się z Wami moimi pomocnikami dzięki, którym może i można przetrwać jesień, ale na pewno jest to o wiele mniej przyjemne. ;)
Mimo, że kalendarzowa jesień zaczęła się już dawno to czuję, że ta prawdziwa nadajdzie dopiero niedługo za to prawdopodobnie ze zdwojoną mocą dlatego też trzeba się na to odpowiednio przygtować.

Po pierwsze i najważniejsze: ciepły komplet, czyli czapka, szalik i rękawiczki. W zeszłym roku postawiłam na miodowy zestaw z którego również teraz będę korzystać z wielką przyjemnością bo nie dość, że jest bardzo ciepły i mięciutki to jeszcze ma optymistyczny kolor :)



Po drugie: kocyk! Puchaty i duży, czyli taki jak ten.
Kiedy pada i jest ciemno (wciąż nie rozumiem ideii przestawiania zegarków na zimną porę roku tylko po to, by jeszcze wcześniej robiło się ciemno :( ) najchętniej wcale bym spod niego nie wychodziła.



Po trzecie: to już chyba oczywiste - jeśli był kocyk to musi być też... dobra książka lub dobry film na umilenie wieczoru. Wiecie, że ostatnio obkupiłam się w książki jak szalona, więc jeszcze mam co czytać. Za to gorzej z tym filmem - jeśli macie coś godnego polecenia czekam na Wasze komentarze (będę baaardzo wdzięczna!)



Po czwarte: Kubek - radosny, kolorowy i duży. Na zdjęciu moich trzech ulubieńców czyli: najmniejszy i najstarszy Nesquick, z Ciasteczkowym Potworem - pamiątka z wakacji i w muffinki - prezent od przyjacióki ze świetnym motywem.


Po piąte: Ciepły napój czyli albo herbatka z cytryną albo kakao (Nesquick) albo gorąca czekolada (Jacobs Milka). ;)


Po szóste: Moja żyrafka czyli przytulanka a'la suchy termofor. W brzuszku schowany ma woreczek, pachnący lawendą, który można nagrzać w mikrofalówce. Ciepło trzyma bardzo długo dlatego często zanim pójdę pod prysznic nagrzewam ją i wkładam pod kołdrę :)



Po siódme: Lakiery do paznokci. Nie jest to atrybut obowiązkowy, ale nie da się ukryć, że niezły z niego umilacz ponurych dni. ;)


Po ósme: Wielki kubeł popcornu! Nie wiem czy też tak macie, ale ja po prostu zawsze jak jest zimno mam ochotę ciągle coś przeżuwać :D Popcorn uwielbiam od zawsze - już na sam jego zapach cieszę się jak małe dziecko! W dodatku podobno to jedna z mniej tuczących przekąsek, więc co sobie będę żałować :)


Po dziewiąte: Pomadka/balsam do ust - niestety jestem z tych, którym usta pękają niemiłosiernie i nie ma tu znaczenia czy będę smarować usta 100 raz dziennie pomadką czy będę się całować na zimnie - zawsze jest to samo. Jednak chociaż psychcznie jestem spokojniesza, kiedy w kieszeni mam jakąś doraźną pomoc.


Po dziesiąte: Niezależnie od pogody, pory roku i innych zmiennych zawsze potrzebuję moich Bliskich i dobry humor, bo wtedy po prostu życie jest łatwiejsze :)



A bez czego wy nie umiecie przterwać jesieni? :)
Pozdrawiam serdecznie!!

sobota, 26 października 2013

Słodka mini relacja - czyli szybki przegląd po moich ulubionych miejscach.

Hej!
Ostatnio przeglądałam galerię w moim telefonie i zobaczyłam, że uzbierałam sporo zdjęć pyszności, których próbowałam w różnych kawiarniach lub u znajomych. W większości są to ciacha lub kawy (a raczej mleko z kawą jeżli bieżemy pod uwagę moje proporcje), czyli to co od czasu do czasu lubię najbardziej! ;) 
Nie przedłużając zapraszam na foto relację. 


To one zapoczątkowały moją miłość do cupcakes'ów - przepyszne, jedyne w swoim rodzaju wypieki we wrocławskiej MUFFINIARNII. W tym miejscu, gdzie nawet kawa się do Was uśmiecha największe problemy chowają się w ciemnym kącie. ;) Tutaj cupcakes z kinder bueno (fenomenalny) i capuccino. 

Tym razem cupcake z nutellą - pięknie się komponował w dzień rocznicy mojego związku.
MUFFINIARNIA, to miejsce które należy dodać do listy MUST VISIT. 

We Wrocławiu warto odwiedzić miejsce po sądziecku wyżej wspomnianej MUFFINIARNII, czyli chyba już słynne Słodkie Czary Mary, gdzie przesympatyczne Panie potrafią wyczarować najbardziej zaskakujące cukierki w Polsce a może i na świecie.
Na zdjęciu załapałam się ja - robię mojego własnego lizaka! ;) 

Cappuccino w łódzkim Affogato. Fantastyczne miejsce zarówno na spotkanie przy kawie jak i na romantyczną kolację. Jeszcze nie byłam po zmiane wystroju, ale już nie mogę się doczkać kiedy znów odwiedzę to miejsce. :) 

Rozpływający się w ustach i bardzo owocowy serniczek z mojej osiedlowej herbaciarni - Esencja.
Klimatyczne miejsce, przemiła obsługa i pyszne desery - zestaw idealny! 

I również z Esencji, tym razem wspomnienie z wakacji czyli mrożona kawa z bitą śmietaną. 

Genialne caffe latte z cynamonem oraz kruche ciasteczka - na ploteczkach u Przyjaciółki. :)  

 Bezkonkurencyjna szarlotka z lodami, bitą śmietaną i wiśnaimi prosto z toruśkiego Manekina

Znów cappuccino jednak tym razem w toruńskim TuiTam. Zdjęcie trochę nie wyraźne ze względu na fakt, że przy kawce rozgrywała się zażarta walka w Jenga, bo nie wiem czy wiecie, ale w tym miejscu oprócz muzyki na żywo dla umilenia wolnej chwili za darmo można pograć w najnowsze gry planszowe. :) 

 Na koniec moje pierwsze w życiu ciasto red velvet w formie cupcake u Pani Cupcake z Łodzi. A po przeciwnej stronei stołu cupcake snickers. ;) 

Jak Wam się podobają moja mini relacja? Oczywiście nie martwcie się, nie zjadłam tego wszystkiego w tydzień ani nawet w miesiąc - to relacja mniej więcej z przestrzeni roku. Niestety nie zawsze pamiętam/mogę/mam sprzęt by uwiecznić pyszne cuda, które gdzieś próbuję. Jednak w tym zestawieniu są chyba wszyskie moje ulubione miejsca gdzie wiem, że mogę zarówno spokojnie posiedzieć i porozmawiać jak i zjeść coś pysznego w miłej atmosferze. A jakie jest Wasze ulubione miejsce? Może jednak preferujecie spotkania we własnych czterech ścianach? Koniecznie dajcie znać!

Miłego dnia! :) :* 




czwartek, 24 października 2013

Kolorowa zebra ;)

Hej!
Zawsze fajnie jest się spotkać przy herbatce/kawce na pogaduchy a jeśli będzie do tego domowej roboty ciacho, to mamy strzał w dziesiątkę. Dlatego też dziś zapraszam po przepis na proste ciacho w nietypowej formie. ;) Już jakiś czas tem skusił się na zakup sylikonowej foremki w kształcie kwiatka, którą wykorzystałam dopiero teraz i u wszystkich wywoała uśmiech na twarzy. ;) 

Przepis na ciasto zebrę:

1 szklanka wody gazowanej
1 szklanka oleju
2.5 szklanki mąki
1 szklanka cukru
5 jajek
2 łyżki proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy

opcjonalnie barwniki spożywcze w ulubionych kolorach

+ 2 łyżki kako i 2 łyżki mąki 

Wszystkie składnik oprócz kako i 2 łyżek mąki wkładamy do miski i mieszamy na najwyższych obrotach przez dwie minuty. Kiedy mamy idealnie gładką masę dzielimy ją na pół i rozlewamy do osobnych misek. Do jednej części dodajemy 2 łyżki kako a do drugiej 2 łyżki mąki. Szybko mieszamy i teraz zaczynamy zabawę w zebrę. ;) Do foremki na środek wlewamy na zmianę jedną łyżkę wazową jasnej masy a drugą ciemnej - w ten sposób otrzymamy idelane paski naszej parzystokopytnej koleżanki ;) Kiedy rozlejemy całą masę, ciasto wstawiamy do pieca nagrzanego do 180*C na 60 - 70 minut. 

*jeśli chcemy więcej niż dwa kolory rolewamy masę do większej ilości miseczek i dodajemy barwniki - u mnie na próbę i bardzo mało widoczne są 2 barwniki - pomarańczowy i fioletowy ;) 

Foremka sylikonowa - kwiatek; wyprzedaż FLO 9.99zł  

I z drugiej strony :)  

Ciacho ;)  






Patrzę na te zdjęcia i cudowne słońce za oknem i chcę wierzyć, że to wcale nie taka piękna jesienie lecz wiosna! :) 

Miłego dnia! 

środa, 16 października 2013

Ciasto marchewkowe!

Dzień dobry! :)
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moim nowy przepisem na ciasto marchewkowe. Ma bardzo intensywny smak i zapach oraz wilgotną, ale puszystą konsystencję. Wręcz rozpływa się w ustach a dodatkowo polewa nadaje mu intrugujący posmak i piękny wygląd. Myślę, że jesto to kolejny TOP przepis na jesienne dni. :)

Przepis na ciasto marchewkowe: 

330g mąki 
180g brązowego cukru 
2 łyżeczki cynamonu 
1 łyżeczka gałki muszkatołowej 
1 łyżka proszku do pieczenia
1/2 łyżki sody 
280g drobno startej marchewki 
250ml oleju 
4 jajka 
starta skórka z 1 cytryny 
starta skórka z 1 pomarańczy
100g włoskich orzechów 

Składniki na polewę tzw. frosting 

100g miękkiego masła 
125g serku Philadelphia 
3 czubate łyżki cukru pudru 
sok z jednej cytryny 

Na początek prace przygotowawcze, czyli obieramy orzechy, ścieramy skórki z cytryny i pomarańczy oraz obieramy i ścieramy marchewkę. Kiedy przygotujemy sobie taką "bazę" zabieramy się do sedna! :)
W misce mieszamy wszystkie sypkie składniki, pamiętając o uprzednim przesianiu mąki. Następnie w innym naczyniu ubijamy jajka na jasną masę, dodajemy do nich starte skórki z cytryny i pomarańczy, a na końcu dolewamy olej i dokładnie mieszamy. Teraz łączymy mokre składniki z suchymi, po dokładnym wymieszaniu otrzymamy bardzo gęstą masę, do której na samym końcu dodajemy marchewkę i orzechy, mieszamy wszystko starannie - najlepiej drewnianą łyżką.
Formę (u mnie tortownica o średnicy 24cm) wysmarowujemy masłem i obsypujemy mąką. Przelewamy nasze ciasto i pieczemy je przez 70min w 180*C. 

Kiedy ciasto ostygnie, przygotowujemy frosting - ucieramy ze sobą dokładnie wszystkie składniki, czyli masło, serek, cukier puder i sok z cytrynki. Kiedy masa będzie śnieżnobiała i gładka, smarujemy nią ciasto. Do dekoracji możemy wykorzystać połówki orzechów i/lub odrobinę startej skórki z pomarańczy. Aby uzyskać efekt idealny polecam po udekorowaniu wstawić ciasto do lodówki na minimum godzinkę. 


 Tuż przed wstawieniem do piekarnika...

 ...i zaraz po wyjęciu! :) 

 Po nałożeniu frostingu i udekorowaniu ;) 

Pierwsza degustacja :)  

Smakowitości - musicie spróbować! 

piątek, 11 października 2013

Książki do poduszki :)

Cześć! :)

Dzisiaj chciałam podzielić sie z Wami moimi najnowszymi książkowymi zdobyczami. Zazwyczaj na uczelni semestr zimowy mam dużo łatwiejszy a zimno i deszcz zniechęcają mnie do wychodzenia z domu.
Wtedy właśnie sięgam po jakąś książkę, robię herbatkę, przykrywam kocykiem i odpływam w literacki świat bohaterów. Też tak macie?? ;)
Jedynym minusem są dla mnie ceny książek. Średnią sięgają 30 - 40 zł, jednak tym razem udało mi się znaleźć suuuper promocję Wydawnictwa Znak: 3 pocket booki za 19.99zł! Powyżej zakupów za 59zł dostawa była gratis a powyżej 99zł dodaktowa książka za 1 grosz!!! TUTAJ znajdziecie tą promocję :)
Dlatego zaszalałam i kupiłam sobie aż 5 zestawów po 3 książki za 99.50zł i do tego dobrałam sobię jedną książkę za grosz, czyli łącznie 16 książek za niecałe 100 zł! ;) Transakcja odbyła się ekspresowo i już we wtorek kurier przyniósł mi wielką paczkę książek. 





1. Dom na plaży Sarah Jio 
2. Słodki świat Julii Sarah Addison Allen 
3. Słodsze niż czekolada Sheila Roberts 
4. Klub miłośników ginu i zupy z ostryg Nancy Rossiter 
5. Droga do domu Karen McQuestion 
6. Radość dla początkujących Erica Bauermeister 
7. Wiśniowy klub książki Ashton Lee 
8. Klub kąpielowy angielskich dam Barbara J. Zitwer 
9. Bliżej słońca Richard P. Evans 
10. W rytmie marzeń Clarie Cook 
11. Lawendowe dziewczyny Clarie Cook 
12. Siedem kroków do szczęścia Clarie Cook 
13. W pełni lata Clarie Cook 
14. Piąta aleja Candace Bushnell 
15. Za wszelką cenę Candace Bushnell
16. Po kres czasu Danielle Steel 

Są to raczej lekkie i przyjemne książki, ale czasem i takie są potrzebne przy otaczającym nas świecie. Tak dla oderwania, relaksu i poprawy humoru. Szczerze mówiąc oprócz Candace Bushnell nie znam pozostałych autorek i autora dlatego z miłą chęcią wracam do czytania a Wam życzę udanego weekendu! ;) 

wtorek, 8 października 2013

Tarta orzechowa!

Witajcie!

Dziś chciałam się z Wami podzielić przepisem, który zawsze wykorzystuję pod koniec września/ na początku października, kiedy to mój Ukochany przynosi mi z działki swoich rodziców wielgachny karton cudownych, świeżych orzechów włoskich. Oczywiście są pyszne same w sobie, szczególnie gdy schodzi z nich jeszcze ta cienka skórka, ale gwarantuje Wam, że jeśli lubicie orzechy i karmel ten przepis stanie się hitem!

Przepis na tartę z orzechami:

- Kruche ciasto -
175g mąki
100g masła
30ml zimnej wody
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka cukru


Zagnieść i schłodzić przez godzinę.

- Nadzienie -
200g orzechów włoskich
100g brązowego cukru
80g masła
3 łyżki mleka
2 łyżki miodu
cukier waniliowy


*Największym minusem tego ciacha jest łupanie orzechów dlatego dobrze do tej pracy zatrudnić jakiegoś pomocnego Mężczyznę lecz nawet bez niego po upieczeniu i pierwszym kęsie zrozumiecie, że warto było trochę się poświęcić. :)

Do garnka wkładamy masło, cukier, mleko i gotujemy przez 3 minuty.
Następnie dodajemy orzechy, miód, cukier waniliowy - gotujemy przez kolejne 3 minuty.

Formę wykładamy ciastem, dokładnie je nakłuwany widelcem i wylewamy wcześniej przygotowaną masę.
Pieczemy przez 30 minut w 180*C

A potem to już tylko zapraszamy gości i się zajadamy! Smacznego! :)

Składniki na ciasto przed zagnieceniem... 

... i po ;) 

Składniki na masę (jeszcze bez orzechów) 

Cała miska orzechów! 

Efekt końcowy!  

Cieszy oko i kubki smakowe! :) 

Nie mam zdjęć pokrojonej tarty ponieważ u mnie w domu wystarcza na "jeden raz" i nie zdążyłam pstryknąć fotek w ferworze walki o mały kawałek ;)

A Wy macie jakieś swoje ulubione ciasta z orzechami? Jeśli tak to koniecznie dajcie znać!

Miłego wieczoru! :)